Moje życie w apartamencie

Od dziecka mieszkałam w normalny wieżowcu z wielkiej płyty. Jak wiadomo, nie były to mieszkania, które można zaliczyć do luksusowych. Dlatego też, kiedy postanowiłam wyjść za mąż, od razu ustaliliśmy z moim narzeczonym, że chcemy wyrwać się z bloków z okresu PRL-u, i zamieszkać w luksusowej dzielnicy, najlepiej w apartamencie. Mój mężczyzna jak najbardziej mnie rozumiał, ponieważ on również wychował się w nieciekawej dzielnicy. Mieszkał w starych kamienicach, dlatego było to nasze wspólne marzenie. I udało się. Oboje mieliśmy bardzo dobrze płatne pracę, dlatego też z kredytem nie było żadnego problemu. Wzięliśmy więc go i kupiliśmy apartament w ekskluzywnej dzielnicy. Jednak to nie było to, na co liczyłam. Okazało się, że zupełnie tam nie pasujemy. Sąsiedzi byli zapatrzeni w siebie. Nie można było liczyć na to, że znajdziemy tam przyjaciół od serca, ponieważ nimi kierowały pieniądze. Mieszkali tam sami, zapatrzeni w siebie ludzie. Dlatego też, po mniej więcej pół roku postanowiliśmy się wyprowadzić. Doszliśmy wspólnie do wniosku, że nie pasujemy do takiego trybu życia i do osób, które zaczęły nas otaczać. Miały one nawet problem z powiedzeniem dzień dobry. Tak nie dało się żyć. Znaleźliśmy nowe mieszkanie, o wiele tańsze, też w pięknej dzielnicy, gdzie czuliśmy, że wszyscy wokół są życzliwi i szczęśliwi.